Do ich zrobienia wykorzystałam paski cięte na ręcznej niszczarce; na krawędziach, zwłaszcza przy takich zbliżeniach, widać "ząbki" (krawędzie nie są gładkie jak przy cięciu np. nożykiem). Nadaje to całości taki nieco nieokrzesany, trochę surowy wygląd, ale w sumie mi się to podoba ;)
czwartek, 31 grudnia 2015
Quilling - figurki fantasy (zaległy post z 19.12)
Do ich zrobienia wykorzystałam paski cięte na ręcznej niszczarce; na krawędziach, zwłaszcza przy takich zbliżeniach, widać "ząbki" (krawędzie nie są gładkie jak przy cięciu np. nożykiem). Nadaje to całości taki nieco nieokrzesany, trochę surowy wygląd, ale w sumie mi się to podoba ;)
niedziela, 6 grudnia 2015
Quillingowe miniatury - róże w wazonie
Oj, coś lenia ostatnio złapałam i nie mogłam znaleźć ochoty, żeby coś tu napisać >.<. Później nie było czasu, teraz jednak zebrałam się i umieszczam wytwór, który cierpliwie czeka już od ponad tygodnia. Będąc jeszcze na stażu (który skończyłam w zeszły poniedziałek) naszło mnie na robienie quillingowych różyczek. Takich malutkich, maciupeńkich, po 6-7 mm średnicy, które zaczęłam robić na potęgę z moich gotowych pasków 4mm w różnych kolorach. Rzecz ogólnie przydatna, można wykorzystać w masie różnych prac, kartkowych i nie tylko.
Następnie wzięłam się za wazę (czy tam wazon). Składa się on zasadniczo z 3 elementów - podstawki, góry i części środkowej. Podstawa to zwykłe ciasne kółko z 2 pasków 1 mm szerokości, ukształtowane w dość płaską kopułę. Środek zrobiłam ze stożka z (chyba) 3 pasków 4 mm. Górę, żeby była dziurawa, kręciłam na jednym ze swoich nawijaków, średnicy z grubsza jednego ciasnego kółka z paska długości A4 i gramatury 80g. Uformowałam każdą z części, posmarowałam klejem, poczekałam aż przeschnie i utrwali się kształt, po czym połączyłam w całość. Do gotowego wazonika można włożyć dowolne kwiaty na druciku (nie wklejałam róż na stałe).
Na zdjęciu oczywiście umieściłam złotówkę dla porównania ;). Dookoła "rozsypałam" różyczki w różnych kolorach.
poniedziałek, 23 listopada 2015
Quilling & decoupage - szkatułka
Wnętrze nie jest w żaden sposób udziwnione, wyklejone jedynie kremowym i beżowym papierem, a jedyne, czym się wyróżnia, to brakiem zdjęcia przez moje zapominalstwo >.<.
Tak więc oto powstała ta stara-nowa szkatułka ;). Jak się podoba?
środa, 11 listopada 2015
Quilling - patriotyczna bombka
Połowa listopada jeszcze nie minęła, jednak już w większości hipermarketów wiszą ozdoby świąteczne, brakuje tylko "White Christmas" płynącego z głośników. Osobiście tego marketingowego szaleństwa nie podzielam, podobnie jak gorączki zakupowej, która zdaje się dopadać tak na oko z 40% naszego społeczeństwa w tym okresie. Coś jednak w duchu dnia niepodległości chciałam "wydziabać", a średnio pasowało mi dłubać quillingową flage, bo i nie byłoby z nią co później zrobić, i roboty bym miała chyba do następnego 11 listopada przy moim zapale (0-0).
Wybór padł więc na bombkę, zwłaszcza, że właśnie odebrałam paczkę z w/w.
Nacięłam sobie paseczków ok. 1-1,5 mm w kolorze czerwonym i białym, po czym zabrałam się do roboty. Docinać dodatkowe musiałam chyba z dziesięć razy, bo oczywiście nie udało mi się jeszcze nigdy dokładnie określić materiałów potrzebnych do danej pracy- niemal zawsze wychodzi za mało ( no, raz wyszło za dużo i nie wiedziałam gdzie to podziać ;)). Elementy składowe to proste "łezki" i trochę ciasnych kółek 1/2 i 1/4 paska, za wyjątkiem kółeczka na spodzie, które składa się z 1 paska czerwonego i 1 białego. Bazą jest styropianowa bombka o średnicy 6 cm, w nią wkręcony jest także haczyk do powieszenia na choince.
poniedziałek, 2 listopada 2015
Quilling - misiaczek
Stwór spodobał mi się na tyle, że chyba wkrótce dorobię mu bliższą lub dalszą rodzinkę ;)
niedziela, 25 października 2015
Quilling - pamiątka chrztu św. dla chłopca
Tym razem przedstawiam pamiątkę chrztu św. w wersji dla chłopca. To mój drugi (już?) x-box, tym razem w normalnych, przyzwoitych rozmiarach pudełka ok 10x10x10 cm. Do pracy wykorzystałam papier ozdobny "papirus" w kolorze białym (pudełko), papier "tkanina" (wiersze) oraz zwykły papier ksero, postarzony herbatą (kartka z kalendarza). Ściany połączyłam niebieskimi paskami ok. 1cm i obramowałam jaśniejszymi o szer, 5mm. Pozostałe paski (oprócz świecy) mają szerokość 3,5mm, gdyż, jak być może wspominałam, takimi pracuje mi się najwygodniej.
Czcionki, jakich użyłam, to gabriola i chyba segoe script (acz nie jestem pewna).
niedziela, 18 października 2015
Sierpniowe wypociny, czyli papierowa wiklina
Gdzieś latem naszło mnie, jak się naoglądałam na blogach, żeby doczytać i może samodzielnie zrobić jakiś koszyk czy koszyko-podobne coś z papierowej wikliny. Niestety, nie pamiętam już, skąd brałam "przepis" na skręcanie rurek, ale wyrobów z gotowej wikliny upatrzyłam wiele tutaj, możliwe, że i co nieco jeszcze przy oglądaniu altanki. Moje wypociny oczywiście nie mogą się z nimi równać, ale postanowiłam, że co mi tam, najwyżej będzie się z czego pośmiać ;).
Pierwsze 2 prace oczywiście były nieudane i trafiły tam, gdzie trafiają wszystkie "przeterminowane" gazety ;). Tutaj zamieszczam dwie kolejne, które mogą już być widziane przez ludzkie oko.
Na koniec warto by jeszcze dodać pewne obserwacje/rady na temat papierowej wikliny:
1) materiał - gazety. Szare, takie jak "Wyborcza", "Metro" itp. W miarę też nadają się gazetki z Kauflanda, z Carrefoura są za śliskie.
2) klej - organiczny, ekologiczny i niedrogi ;); po prostu woda z mąką. Przepis jest prosty, robi się jak kisiel - w niewielkiej ilości wody miesza się wodę z mąką, a resztę zagotowuje. Do gotującej się wody wlewa zawiesinę, miesza ładnie i gotowe ! Jaka mąka? Sama pszenna lub pszenna i ziemniaczana, w proporcji ok. 2 łyżek na kubek wody. Taki klej wykorzystuje się też do malowania rurek, by lepiej się nimi wyplatało, można też zabarwić go kawą, by zyskać drewnopodobny wygląd. Przepis jest tutaj.
3) forma - najładniejsze koszyki wychodzą, kiedy są wyplatane na jakimś wiaderku/pudełku itd., jak się robi "luzem", to wychodzą krzywusie jak powyższe.
4) serwetki - jak napisałam już powyżej, serwetki mogą się przydać do wykończeń i takich tam. Z nich też można ukręcić rurko-podobne rzeczy i wykorzystać do brzegów, uchwytów, wypełnień czy po prostu jako dodatkowe wzmocnienie dla koszyka (serwetki też sztywnieją po pomalowaniu mącznym klejem).
Uff, na razie to na tyle. Najwyżej coś później poedytuję ;)
sobota, 10 października 2015
Pamiątka chrztu św. - kartka
Kolejna pamiątka Chrztu Świętego, tym razem w postaci prostej, składanej kartki (co nie umniejsza jej wyglądu i jakości). Jak zwykle zdjęcia są prześwietlone, robiłam je na szybko, wieczorem, przed oddaniem zlecenia (chyba nigdy się nie nauczę przygotowywać i robić porządnych zdjęć (>.<)).
Wciąż jeszcze walczę ze zrobieniem porządnych zdjęć mojej kolekcji narzędzi, jakoś się zebrać do tego nie mogę. Może chłodne, jesienne wieczory przyniosą nieco natchnienia ;).
niedziela, 27 września 2015
Quillingowe miniatury - czas na herbatę ( i nie tylko)
Wszem i wobec prezentuję zaległe miniaturki. Po zrobieniu pierwszego zestawu filiżanka + czajnik postanowiłam spróbować, czy nie wyjdą mi lepsze ( i mniejsze). Tak powstała wiśniowa filiżanka z różowym uszkiem. Dokleiłam też do niej talerzyk pod spód, w celu zwiększenia stabilności, a także dodałam ciasto i łyżeczkę. Po prawej na zdjęciu widać starą filiżankę.
Następnym jest zestaw herbaciany z czajnikiem w stylowym kremowym kolorze z czarnym wykończeniem. Do każdej filiżanki dołączona jest łyżeczka, którą niewyraźnie widać w tle. Ten czajniczek też ma otwierane wieczko, ale zapomniałam to sfotografować. Oba zestawy są zabezpieczone lakierem.
Tak więc mamy już nagrzany czajnik, przygotowujemy kawę lub herbatę, a w piekarniku piecze się ciasto... Kolejną miniaturką jest kuchenka z kremowej kartki technicznej, z maleńkimi białymi pokrętłami (ciasnymi kółkami). Na blasze leży ciasto do naszej herbaty/kawy :). W razie gdyby komuś mało było słodkości, mogę zaproponować jeszcze czekoladki firmy heart choco - okrągłe z polewą lub w kształcie serca, każde w innym smaku. W niesłychanym przypadku wybrednego niejadka zaproponować jeszcze mogę rożka o smaku śmietankowym. To w zasadzie koniec herbaciano - słodkościowego przeglądu (przynajmniej na razie). Na ostateczny deser jest zdjęcie poglądowe miniatur w otoczeniu złotówki. Zagadkową z lewej, niewymienioną wcześniej jest misa blendera. Przy lepszej ostrości i być może oświetleniu zobaczyć można łopatki ostrza, prześwitujące zza przezroczystej obudowy z taśmy klejącej. Pokrywka jest oczywiście zdejmowana ( tj. spada w najmniej pożądanych momentach).
sobota, 26 września 2015
Pamiątka chrztu św. - eksplodująca kartka
Oj, lenia ostatnio miałam i nie chciało mi się nic zamieszczać. Prace się piętrzą (no, może nie aż tak, ale trochę ich jest), a mi brak zacięcia, żeby zdjęcia zrobić i zamieścić. No, ale do rzeczy. 30 sierpnia miałam kolejne chrzciny, to jest drugi raz zostałam chrzestną. Na tę okazję postanowiłam poeksperymentować z tzw. "eksplodującą kartką"( zwaną także pudełkiem), z ang. "exploding box", zwane niekiedy dla skrótu x-box i nie chodzi o konsolę ;).
Po zdjęciu wieczka pudełko rozpada się na cztery skrzydła, zwykle zawierające sentencje, wiersze i takie tam; ja to rozwiązałam nieco inaczej. Zaczynając od lewej, widać świecę "chrzcielną", różyczkę z informacją o chrzestnych pod spodem, 2 kwiatuszki i na koniec dane o samym chrzcie - kto, kiedy, gdzie. Pośrodku zamieściłam łóżeczko z Zuzią i misia, żeby jej się dobrze spało :). Co do wielkości, niestety zapomniałam zrobić zdjęcie poglądowe, jednak warto powiedzieć, że ten x-box jest w wersji mini, tj. każde skrzydło to kwadrat 6x6 cm (zwykle ekplodujące kartki są nieco większe). Wydawało mi się to jakoś odpowiednie na pamiątkę chrztu, bardziej niż większe pudła.
wtorek, 18 sierpnia 2015
Pudełko -szkatułka (quilling)
Doniczka-wazonik z polnymi kwiatami (quilling)
Całość kompozycji ma niecałe 8 cm wysokości. Zdjęcia zrobiłam dwa, z fleszem i bez, ciężko mi było ocenić, które lepsze.
niedziela, 26 lipca 2015
Quillingowe laleczki-figurki
Towarzystwo powstawało przez dwa dni, w kolejności od zielonej do niebieskiej. Na początku rozważałam dziewczynki narodowe, prezentujące konkretne kraje, ale ostatecznie poprzestałam na przeważających motywach kolorystycznych.
Jeśli bym chciała trzymać się narodowych motywów, skrzatka byłaby pewnie Irlandką - blada skóra, rude włosy i ta zieleń ;). Można też przyjąć, że reprezentuje wiosnę.
Druga panna to gorąca Hiszpanka z kręconymi włosami, niestety oszpecona moimi pierwszymi eksperymentami z klejem Magic (ślad przy szyi). Nie mogłam ogarnąć jakoś tej tubki, klej mi za mocno wyciekał, do tego wyschnięta spoina jest nieco zbyt błyszcząca na mój gust. Wolę jednak trzymać się wikolu. Wracając jednak do tematu - czerwona panienka ma włosy ze skręconych spiralnie wąskich, ok. 1mm pasków, lekko krzywy nos z kawalątka paseczka i usta robione z przestrachem (że nie wyjdą i się nie uda tego poprawić) czerwonym długopisem. Jej atrybutem jest jabłko - reprezentuje lato; do tego nie mogłam się powstrzymać i do hiszpańskich klimatów dodałam czerwoną różę na kapeluszu.
Trzecia figurka to słodka mangowa Japonka ( a przynajmniej taka miała być). Ma dwa różowe warkocze i jest gwiazdkową reprezentacją zimy. Z jej nosem namęczyłam się chyba najbardziej, bo starałam się, żeby był malutki i zgrabny, choć i tak średnio to wyszło >.<. Na sukience, kapeluszu i podeście nakleiłam gwiazdki z dziurkacza, by dodać jej trochę uroku. Jeśli idzie o gwiazdkowe zakończenie kapelusza, to po prostu wyciągnęłam delikatnie ze środka pierwsze zwoje ciasnego kółka, uformowałam gwiazdkę i podkleiłam, żeby się przypadkiem nie rozwaliło.
Poniżej zamieszczam jeszcze znów okrutnie prześwietlone zdjęcie figurek przy pudełku zapałek, by mieć pojęcie o wielkości.
Subskrybuj:
Posty (Atom)