niedziela, 25 października 2015

Quilling - pamiątka chrztu św. dla chłopca


Tym razem przedstawiam pamiątkę chrztu św. w wersji dla chłopca.  To mój drugi (już?) x-box, tym razem w normalnych, przyzwoitych rozmiarach pudełka ok 10x10x10 cm.  Do pracy wykorzystałam papier ozdobny "papirus"  w kolorze białym (pudełko), papier "tkanina" (wiersze) oraz zwykły papier ksero, postarzony herbatą (kartka z kalendarza). Ściany połączyłam niebieskimi paskami ok. 1cm i obramowałam jaśniejszymi o szer, 5mm. Pozostałe paski (oprócz świecy) mają szerokość  3,5mm, gdyż, jak być może wspominałam, takimi pracuje mi się najwygodniej. 


Duże kwiaty na wieczku pudełka to w zasadzie nieco zmodyfikowane tzw. kwiaty malezyjskie, a mniejsze już można było poznać na poprzedniej pamiątce (tutaj różnią się tylko kolorem). Po prawej widać otwarte eksplodujące pudełko. Standardowym wystrojem jest już świeca chrzcielna, w tym wydaniu okręcona wąziutkim 1mm jasnoniebieskim paseczkiem i "przewiązana" wstążką. Kolejny element to imię, krótki wierszyk i miejsce na wpisanie  darczyńcy pudełka lub/i parafii chrzczonego, a to wszystko ozdobione kwiatkiem z zakręconym ogonkiem. Warto nadmienić, że zakrętasy nie są przyklejone, więc są lekko "fruwające". Niestety nie udało mi się uniknąć nieestetycznych śladów kleju dookoła kwiatka, a jedynym pocieszeniem jest fakt, że widoczne są w zasadzie tylko pod mocne światło i na zdjęciach właśnie.


Czcionki, jakich użyłam, to gabriola i chyba segoe script (acz nie jestem pewna).




Na kolejnej "karcie" jest drugi wierszyk, "złapany"  w dwa ozdobniki z luźnych kółek 16 mm. Tutaj ciężko coś dodać, bo nie ma więcej elementów ;).  Więcej za to mogę powiedzieć o kartce z kalendarza. Najpierw szukałam internetowych kalendarzy, by odnaleźć odpowiadający mi wzór rozmieszczenia elementów. Ostatecznie wybrałam miks kilku, niemniej jednak nieco mi pomogły ;). Po lewej stronie kartki, nieco u dołu widać zadrukowanego na szaro, nieco przyciętego skorpiona, gdyż taki właśnie wypada znak zodiaku. "Zabrudzenia" na kartce są celowe -  oprócz umoczenia w mocnej herbacie jeszcze delikatnie ją pogniotłam, żeby podkreślić lekko "stary" charakter.
Ostatnim, jednak chyba najważniejszym elementem, jest dzidziuś na środku, śpiący sobie smacznie na łóżeczku, tym razem zawinięty w kocyk, a nie nim przykryty ;). By podkreślić, że to chłopczyk, ma na sobie niebieską czapeczkę, a i nie da się ukryć, że ogólnie cała pamiątka jesy w tej tonacji./ Łóżeczko składa się z luźnych kółek 9 i 12 mm, uformowanych w trójkąty i łezki. Materacyk zrobiłam z podwójnie sklejonej kartki 120g w kolorze kremowym.





niedziela, 18 października 2015

Sierpniowe wypociny, czyli papierowa wiklina

Gdzieś latem naszło mnie, jak się naoglądałam na blogach, żeby doczytać i może samodzielnie zrobić jakiś koszyk czy koszyko-podobne coś z papierowej wikliny. Niestety, nie pamiętam już, skąd brałam "przepis" na skręcanie rurek, ale wyrobów z gotowej wikliny upatrzyłam wiele  tutaj, możliwe, że i co nieco jeszcze przy oglądaniu altanki. Moje wypociny oczywiście nie mogą się z nimi równać, ale postanowiłam, że co mi tam, najwyżej będzie się z czego pośmiać ;).
Pierwsze 2 prace oczywiście były nieudane i trafiły tam, gdzie trafiają wszystkie "przeterminowane" gazety ;). Tutaj zamieszczam dwie kolejne, które mogą już być widziane przez ludzkie oko.

  Najpierw wyplotłam zwykły, okrągły koszyk. Moim błędem niestety było użycie kolorowych gazetek reklamowych z reala/media expert itp., z których robiły się sztywne rurki, które źle się wyplatało i gięły się nie tam gdzie powinny. Oczywiście nie wyszedł idealnie okrągły, bo nie posłuchałam rad z forów i blogów i nie wyplatałam na formie, tylko "w rękach", przez co koszyk jest miejscami wyższy, miejscami niższy. Brzeg udało mi się w miarę ładnie zakończyć, co było moim osobistym sukcesem. Po wypleceniu i obeschnięciu postanowiłam koszyk pomalować resztką farby do ścian i efekt wyszedł całkiem niezły - farba pokryła kolorowe rurki, a do tego cały koszyk zrobił się sztywniejszy i jakby bardziej "wiklinowy". Kolor, o ile dobrze pamiętam, nazywał się czerwone winogrono i pochodził z saszetek - próbek z leroy merlin (firmy zdaje się luxens). Na zdjęciu i na żywo widać białe prześwity - można by tego uniknąć, gdyby pomalować rurki, a potem nimi wyplatać, ale nie wiem, czy by się to sprawdziło.

Drugi kosz był już bardziej przemyślany i wybrany do jakiegokolwiek przeznaczenia (składowni do quillingu), więc musiał być prostokątny i z przykrywką. Namordowałam się z denkiem i wyszło beznadziejne, ale za to ścianki w miarę trzymają poziom >.<.   "Gołego" koszyka nie sfotografowałam, bo zwyczajnie o tym zapomniałam xP. Po skończeniu go poleciałam do biedronki szukać serwetek , bo czytałam gdzieś, że niekiedy używa się ich do zalepienia dziur w osnowie itp. Udało mi się je dostać w ślicznym zielonym pod kolor moich ścian :) Z nich skręciłam rurki i uplotłam w 2 warkocze, które stały się uchwytami - wsunęłam  je w szczeliny osnowy i podkleiłam od wewnątrz. Później jeszcze dla wzmocnienia podkleiłam od wewnątrz kawałkiem serwetki i wszystko zamalowałam. Wieczko robiłam na 2 (chyba) warstwach tekturki, oklejonej serwetką . Splot jest jakiś dziwny, niedokończony, jakiś miałam zamysł, zmieniałam go potem, a rezultat jest taki, jak widać. Brzegi wieczka są też z serwetek, tym razem po prostu zrolowanych. Miejsce wolne od wyplecenia miało  być wypełnione jakimś ładnym quillingowym wzorkiem, ale jakoś jeszcze nie udało mi się do tego zabrać.
Na koniec warto by jeszcze dodać pewne obserwacje/rady na temat papierowej wikliny:
1) materiał - gazety. Szare, takie jak "Wyborcza", "Metro" itp. W miarę też nadają się gazetki z Kauflanda, z Carrefoura są za śliskie.
2) klej -  organiczny, ekologiczny i niedrogi ;); po prostu woda z mąką. Przepis jest prosty, robi się jak kisiel - w niewielkiej ilości wody miesza się wodę z mąką, a resztę zagotowuje. Do gotującej się wody wlewa zawiesinę, miesza ładnie i gotowe ! Jaka mąka? Sama pszenna lub pszenna i ziemniaczana, w proporcji ok. 2 łyżek na kubek wody. Taki klej wykorzystuje się też do malowania rurek, by lepiej się nimi wyplatało, można też zabarwić go kawą, by zyskać drewnopodobny wygląd. Przepis jest tutaj.
3) forma - najładniejsze koszyki wychodzą, kiedy są wyplatane na jakimś wiaderku/pudełku itd., jak się robi "luzem", to wychodzą krzywusie jak powyższe.
4) serwetki -  jak napisałam już powyżej, serwetki mogą się przydać do wykończeń i takich tam. Z nich też można ukręcić rurko-podobne rzeczy i wykorzystać do brzegów, uchwytów, wypełnień czy po prostu jako dodatkowe wzmocnienie dla koszyka (serwetki też sztywnieją po pomalowaniu mącznym klejem).

Uff, na razie to na tyle. Najwyżej coś później poedytuję ;)





sobota, 10 października 2015

Pamiątka chrztu św. - kartka


Kolejna pamiątka Chrztu Świętego, tym razem w postaci prostej, składanej kartki (co nie umniejsza jej wyglądu i jakości). Jak zwykle zdjęcia są prześwietlone, robiłam je na szybko, wieczorem, przed oddaniem zlecenia (chyba nigdy się nie nauczę przygotowywać i robić porządnych zdjęć (>.<)). 
Baza kartki jest wykonana z papieru ozdobnego "papirus" w kolorze liliowym (taki sam wykorzystałam do pierwszej pamiątki chrztu) o gramaturze chyba 220g. Napis wykonałam na papierze  80g o fakturze tkaniny; do pracy wykorzystałam paski  3 mm o gramaturach 80g  (różowy) i 120g (biały). Kwiatki są z formowanych ścisłych kółek, robionych na zwijaku z cienką igłą, środki to małe koraliki w kolorze białym. Pozostałe elementy to formowane luźne kółka o wielkości bodajże 16 mm. Po prawej kwiatki z nieco bliższej perspektywy - strasznie mi się podobają, są takie proste a jednocześnie ładnie prezentują się w kompozycjach -  zarówno tej, jak i kolejnej, nad którą pracuję ;>.
Wciąż jeszcze walczę ze zrobieniem porządnych zdjęć mojej kolekcji narzędzi, jakoś się zebrać do tego nie mogę. Może chłodne, jesienne wieczory przyniosą nieco natchnienia ;).