niedziela, 26 lipca 2015

Quillingowe laleczki-figurki

Jakiś czas znów zbierałam się, żeby coś tu napisać, a robótki leżały i dojrzewały. Figurki wykonałam bez inspiracji jakimś konkretnym blogiem, raczej naoglądałam się grafik i sama postanowiłam spróbować, czy mi także się coś uda. Czy się udało, oceńcie sami.
Towarzystwo powstawało przez dwa dni, w kolejności od zielonej do niebieskiej. Na początku rozważałam dziewczynki narodowe, prezentujące konkretne kraje, ale ostatecznie poprzestałam na przeważających motywach kolorystycznych.


 Zielona skrzatka była pierwsza, co chyba nieco widać - oczy przeklejałam chyba z pięć razy, zostały po nich resztki kleju, a do tego jeszcze ślady próby namalowania ich długopisem w postaci czarnych "ramek". Co do techniki - ja zwykle to przede wszystkim ciasne kółka, wyciągane, formowane w tulejo-podobne twory. Włoski pofrędzlowałam z szerszego, krótkiego paska, a listki to nieco przycięte liście dębu z dziurkacza, zagięte pośrodku pęsetą. Na czapce także oczywiście musiał się znaleźć jeden listek. 
Jeśli bym chciała trzymać się narodowych motywów, skrzatka byłaby pewnie Irlandką - blada skóra, rude włosy i ta zieleń ;). Można  też przyjąć, że reprezentuje wiosnę.





 Druga panna to gorąca Hiszpanka z kręconymi włosami, niestety oszpecona moimi pierwszymi eksperymentami z klejem Magic (ślad przy szyi). Nie mogłam ogarnąć jakoś tej tubki, klej mi za mocno wyciekał, do tego wyschnięta spoina jest nieco zbyt błyszcząca na mój gust. Wolę jednak trzymać się wikolu. Wracając jednak do tematu - czerwona panienka ma włosy ze skręconych spiralnie wąskich, ok. 1mm pasków, lekko krzywy nos z kawalątka paseczka i usta robione z przestrachem (że nie wyjdą i się nie uda tego poprawić) czerwonym długopisem. Jej atrybutem jest jabłko -  reprezentuje lato; do tego nie mogłam się powstrzymać i do hiszpańskich klimatów dodałam czerwoną różę na kapeluszu.



Trzecia figurka to słodka mangowa Japonka ( a przynajmniej taka miała być). Ma dwa różowe warkocze i jest gwiazdkową reprezentacją zimy. Z jej nosem namęczyłam się chyba najbardziej, bo starałam się, żeby był malutki i zgrabny, choć i tak średnio to wyszło >.<. Na sukience, kapeluszu i podeście nakleiłam gwiazdki z dziurkacza, by dodać jej trochę uroku. Jeśli idzie o gwiazdkowe zakończenie kapelusza, to po prostu wyciągnęłam delikatnie ze środka pierwsze zwoje ciasnego kółka, uformowałam gwiazdkę i podkleiłam, żeby się przypadkiem nie rozwaliło.

Poniżej zamieszczam jeszcze znów okrutnie prześwietlone zdjęcie figurek przy pudełku zapałek, by mieć pojęcie o wielkości.


2 komentarze:

  1. Świetne! A ja się przyznam, że kupiłam sobie paski i taż coś potworze :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oo, to trzymam kciuki i mam nadzieję, że oczywiście też mi pokażesz :>

      Usuń