niedziela, 18 października 2015

Sierpniowe wypociny, czyli papierowa wiklina

Gdzieś latem naszło mnie, jak się naoglądałam na blogach, żeby doczytać i może samodzielnie zrobić jakiś koszyk czy koszyko-podobne coś z papierowej wikliny. Niestety, nie pamiętam już, skąd brałam "przepis" na skręcanie rurek, ale wyrobów z gotowej wikliny upatrzyłam wiele  tutaj, możliwe, że i co nieco jeszcze przy oglądaniu altanki. Moje wypociny oczywiście nie mogą się z nimi równać, ale postanowiłam, że co mi tam, najwyżej będzie się z czego pośmiać ;).
Pierwsze 2 prace oczywiście były nieudane i trafiły tam, gdzie trafiają wszystkie "przeterminowane" gazety ;). Tutaj zamieszczam dwie kolejne, które mogą już być widziane przez ludzkie oko.

  Najpierw wyplotłam zwykły, okrągły koszyk. Moim błędem niestety było użycie kolorowych gazetek reklamowych z reala/media expert itp., z których robiły się sztywne rurki, które źle się wyplatało i gięły się nie tam gdzie powinny. Oczywiście nie wyszedł idealnie okrągły, bo nie posłuchałam rad z forów i blogów i nie wyplatałam na formie, tylko "w rękach", przez co koszyk jest miejscami wyższy, miejscami niższy. Brzeg udało mi się w miarę ładnie zakończyć, co było moim osobistym sukcesem. Po wypleceniu i obeschnięciu postanowiłam koszyk pomalować resztką farby do ścian i efekt wyszedł całkiem niezły - farba pokryła kolorowe rurki, a do tego cały koszyk zrobił się sztywniejszy i jakby bardziej "wiklinowy". Kolor, o ile dobrze pamiętam, nazywał się czerwone winogrono i pochodził z saszetek - próbek z leroy merlin (firmy zdaje się luxens). Na zdjęciu i na żywo widać białe prześwity - można by tego uniknąć, gdyby pomalować rurki, a potem nimi wyplatać, ale nie wiem, czy by się to sprawdziło.

Drugi kosz był już bardziej przemyślany i wybrany do jakiegokolwiek przeznaczenia (składowni do quillingu), więc musiał być prostokątny i z przykrywką. Namordowałam się z denkiem i wyszło beznadziejne, ale za to ścianki w miarę trzymają poziom >.<.   "Gołego" koszyka nie sfotografowałam, bo zwyczajnie o tym zapomniałam xP. Po skończeniu go poleciałam do biedronki szukać serwetek , bo czytałam gdzieś, że niekiedy używa się ich do zalepienia dziur w osnowie itp. Udało mi się je dostać w ślicznym zielonym pod kolor moich ścian :) Z nich skręciłam rurki i uplotłam w 2 warkocze, które stały się uchwytami - wsunęłam  je w szczeliny osnowy i podkleiłam od wewnątrz. Później jeszcze dla wzmocnienia podkleiłam od wewnątrz kawałkiem serwetki i wszystko zamalowałam. Wieczko robiłam na 2 (chyba) warstwach tekturki, oklejonej serwetką . Splot jest jakiś dziwny, niedokończony, jakiś miałam zamysł, zmieniałam go potem, a rezultat jest taki, jak widać. Brzegi wieczka są też z serwetek, tym razem po prostu zrolowanych. Miejsce wolne od wyplecenia miało  być wypełnione jakimś ładnym quillingowym wzorkiem, ale jakoś jeszcze nie udało mi się do tego zabrać.
Na koniec warto by jeszcze dodać pewne obserwacje/rady na temat papierowej wikliny:
1) materiał - gazety. Szare, takie jak "Wyborcza", "Metro" itp. W miarę też nadają się gazetki z Kauflanda, z Carrefoura są za śliskie.
2) klej -  organiczny, ekologiczny i niedrogi ;); po prostu woda z mąką. Przepis jest prosty, robi się jak kisiel - w niewielkiej ilości wody miesza się wodę z mąką, a resztę zagotowuje. Do gotującej się wody wlewa zawiesinę, miesza ładnie i gotowe ! Jaka mąka? Sama pszenna lub pszenna i ziemniaczana, w proporcji ok. 2 łyżek na kubek wody. Taki klej wykorzystuje się też do malowania rurek, by lepiej się nimi wyplatało, można też zabarwić go kawą, by zyskać drewnopodobny wygląd. Przepis jest tutaj.
3) forma - najładniejsze koszyki wychodzą, kiedy są wyplatane na jakimś wiaderku/pudełku itd., jak się robi "luzem", to wychodzą krzywusie jak powyższe.
4) serwetki -  jak napisałam już powyżej, serwetki mogą się przydać do wykończeń i takich tam. Z nich też można ukręcić rurko-podobne rzeczy i wykorzystać do brzegów, uchwytów, wypełnień czy po prostu jako dodatkowe wzmocnienie dla koszyka (serwetki też sztywnieją po pomalowaniu mącznym klejem).

Uff, na razie to na tyle. Najwyżej coś później poedytuję ;)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz