Oto kolejna edycja quillingowych miniatur. Tym razem podkusiło mnie, żeby zrobić coś jak najmniejszego. A cóż może być małe? Owady, robaczki, gryzonie. O, to jest to. Moja mysz należy do gatunku takich, co mogą pojawiać się, gdy się za dużo wypije, znaczy się jest biała ;). Tułów wykonałam z dwóch ciasnych kółek uformowanych w stożki, o długości paska ok A4, tj. 297mm i szerokości 3mm. Uszka (zewnętrzna część) także ukręciłam z paska 3mm, ale 1/2 długości. Łapki mają mniej więcej 1/3 długości paska i połowę szerokości, więc ok 1,5mm, tej samej szerokości jest wypełnienie uszu i nosek, długości jednak dużo bardziej śladowej i trudnej do określenia. Ogonek to po prostu biała nitka, przyklejona od wewnętrznej strony tylnego stożka i przewleczona przez dziurkę. Jeśli idzie o narzędzia, tułów zwijałam na nawijaku, a pozostałe elementy na najcieńszej znalezionej w domu igle. Łapki formowałam pęsetą, Jak duża ogólnie mysz wyszła, widać na tle moich palców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz