I znów mam lenia, jeśli chodzi o wstawianie postów. Sama siebie nie rozumiem - robótki są, zdjęcia porobione, a wstawić i opisać już się nie chce xP. Może ktoś zna cudowną metodę na brak chęci?
No, ale do rzeczy. Przedmiotem dzisiejszego (dwutygodniowego) posta jest szkatułka wykonana techniką decoupage. Jak to w moim stylu, bazą nie było nic gotowego, drewnianego czy cuś, ale pudełko po baryłkach Wedla, które wstępnie okleiłam tekturkami dla usztywnienia.
Po zwykłych twardych kartkach przyszła kolej na kolorowe - soczystą zieleń, która należy do mojej kolekcji karteczek z Ikei (jest taki zestaw, białe A4+ twarde białe A4+ białe A5+ bloczek kolorowych twardych A4 o gramaturze 100 i 125g chyba). Bloczek kupiłam prawie rok temu w Ikei we Wrocławiu za ok. 20 zł. Ma piękne, żywe kolory plus cztery pastelowe.
Wracając jednak do tematu - po oklejeniu zielonym papierem była jakaś masakra - klej mi trochę poodchodził, papier się powybrzuszał, denko zdeformowało, myślałam, że sprawa całkiem stracona. Na szczęście po wyschnięciu i wyprofilowaniu ciężarkami (w tej roli kawałek rudy miedzi, który kiedyś dostałam z huty) pudełko się unormowało i zostało tylko ciut krzywe. Mogłam w sumie porobić zdjęcia w trakcie robienia, ale to wyglądało tak koszmarnie, że bym się wstydziła (>.<).
Z zewnątrz szkatułka jest oklejona serwetką, którą nieco wymęczyłam na marszczenia, a słoneczniki wycięłam z kalendarza AMUN na rok bieżący.
Troszkę się też namęczyłam z zamknięciem. Strasznie nie chciałam korzystać z żadnych gotowych
i uparłam się, że musi być papierowe, więc porobiłam kółeczka z quillingu i zaczęłam dziubać, kombinować, dopasowywać, żeby to jakoś wyglądało i jeszcze spełniało swoją rolę. Ostatecznie wyszło, co wyszło, ale chociaż jako tako działa. Patyczek w środku jest wyjmowany, służy do podtrzymywania pokrywki w pozycji otwartej ( jak wydać) i składa się z długiego patyczka szaszłykowego, okręconego zielonym papierem i z naklejonym kółeczkiem na jednym końcu (drugie kółko jest na pokrywie, patyczek w nie wchodzi i się blokuje).
Szkatułka powstała na prezent dla mojej siostry Ani (mamy Julci, Moniki i Natalii, o których mogłam już wspominać) z okazji urodzin, na biżuterię i inne pierdoły.
Wedle moich informacji, na razie leży i ładnie wygląda ;), jednak siostra zapewniła, że cokolwiek w tym będzie, dziewczynki na pewno będą chciały zaglądać (cóż, dziewuchy zawsze lubią świecidełka, nieważne, czy się ma rok, pięć lat, dwadzieścia pięć czy dziewięćdziesiąt :D).
A, bym zapomniała - w tamtym mniej więcej czasie obchodziliśmy także roczek Zuzi, mojej drugiej chrześnicy. Dla niej także znalazł się prezent urodzinowy - kartka quillingowa, o tej samej bazie tematycznej co Julci, z innymi nieco dodatkami i wykończeniem. (kolorystyka inna też). Ciężko mi się zdecydować, która ładniejsza, chociaż chyba niestety stópka wygrywa sprawę ;).