Oj, lenia ostatnio miałam i nie chciało mi się nic zamieszczać. Prace się piętrzą (no, może nie aż tak, ale trochę ich jest), a mi brak zacięcia, żeby zdjęcia zrobić i zamieścić. No, ale do rzeczy. 30 sierpnia miałam kolejne chrzciny, to jest drugi raz zostałam chrzestną. Na tę okazję postanowiłam poeksperymentować z tzw. "eksplodującą kartką"( zwaną także pudełkiem), z ang. "exploding box", zwane niekiedy dla skrótu x-box i nie chodzi o konsolę ;).
Tak prezentuje się zamknięte pudełko. Na wierzchu ma trzy kwiatuszki z mojego eksperymentalnego zwijania - każdy płatek ( a jest ich cztery) to trójkąt prostokątny ze zwiniętymi do środka przeciwległymi rogami. Po prawej zbliżenie na kwiaty.
Po zdjęciu wieczka pudełko rozpada się na cztery skrzydła, zwykle zawierające sentencje, wiersze i takie tam; ja to rozwiązałam nieco inaczej. Zaczynając od lewej, widać świecę "chrzcielną", różyczkę z informacją o chrzestnych pod spodem, 2 kwiatuszki i na koniec dane o samym chrzcie - kto, kiedy, gdzie. Pośrodku zamieściłam łóżeczko z Zuzią i misia, żeby jej się dobrze spało :). Co do wielkości, niestety zapomniałam zrobić zdjęcie poglądowe, jednak warto powiedzieć, że ten x-box jest w wersji mini, tj. każde skrzydło to kwadrat 6x6 cm (zwykle ekplodujące kartki są nieco większe). Wydawało mi się to jakoś odpowiednie na pamiątkę chrztu, bardziej niż większe pudła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz